niemal bezsenna noc i słaba pogoda prawie zostawiły mnie w łóżku. ale wstałam, wejściówkę bym sprzedała, hostel anulowała, ale biletów na pociąg już nie. no i nie mogłam dać wygrać bezradności. nie i już. 

kawa, tramwaj, który na pewno wiele widział (ale jedzie!), myśli o tym memie, że na Hiroszimę spadły dwie bomby, a tu nic, hostel, kitku, kawusia i zostałam sama. 

i... bardzo dobrze! wlazłam w każdą bramę, z której nie wiało zbyt bardzo złem, znalazłam lusterkowe cudo, murale i amatorską sztukę uliczną, zjadłam, odwiedziłam flemingi, wróciłam zobaczyć festiwal światła i nawet się na jakiś jego skrawek natknęłam, czasu mniej, poszłam do głównego celu podróży.  Read More »