Kie­dy już wszyst­kie ko­bie­ty
z trans­por­tu ogo­lo­no
czte­rech ro­bot­ni­ków mio­tła­mi
zro­bio­ny­mi z lipy za­mia­ta­ło
i gro­ma­dzi­ło wło­sy

Pod czy­sty­mi szy­ba­mi
leżą sztyw­ne wło­sy udu­szo­nych
w ko­mo­rach ga­zo­wych
w tych wło­sach są szpil­ki
i ko­ścia­ne grze­bie­nie

Nie prze­świe­tla ich świa­tło
nie roz­dzie­la wiatr
nie do­ty­ka ich dłoń
ani deszcz ani usta

W wiel­kich skrzy­niach
kłę­bią się su­che wło­sy
udu­szo­nych
i sza­ry war­ko­czyk
mysi ogo­nek ze wstą­żecz­ką
za któ­ry po­cią­ga­ją w szko­le
nie­grzecz­ni chłop­cy